Ostatnie lekcje przed Wielkim Wyjazdem toczyły się w sposób  cokolwiek odbiegający od normy. 
Jedna z naszych najspokojniejszych gimnazjalistek oświadczyła, że ponieważ nie może powstrzymać się od bezustannych rozmów - gotowa jest za karę sama siebie przesadzić.  Pozostali uczniowie sprawiali natomiast wrażenie nie tylko całkowicie nieobecnych, ale wręcz nieprzytomnych z niecierpliwości.
Cóż było powodem tak niezwykłego wzburzenia? Dlaczego tego dnia gimnazjaliści, w towarzystwie dużej grupy absolwentów, opuścili szkołę entuzjastycznie żonglując ciężkim bagażem, a dwa dni później oświadczyli, że nie chcą wracać do domów?

 

 Przyczyną były... inne szkoły pijarskie. Inni pijarscy uczniowie i pijarscy ojcowie. Pijarzy z Polski, Czech i Węgrier. Pijarzy serdeczni, otwarci, rozmodleni, rozbawieni. Pijarzy, którzy na chwilę przysłonili nam resztę świata, organizując  lub po prostu uczestnicząc w 15 Spotkaniach Młodzieży Pijarskiej w Krakowie. 
W owym przepieknym wydarzeniu towarzyszyli naszym uczniom nie tylko starsi koledzy, ale również opiekunowie: ojciec Marek Barczewski, brat Janusz Dudek oraz niżej podpisana. Wyjechaliśmy w piątkowe popołudnie, by przez cały weekend uczestniczyć w konferencjach, adoracjach Najświętszego Sakramentu oraz dwukrotnie sprawowanej, podniosłej i wzruszającej Eucharystii.Spotkanie podporządkowane było hasłu “Czyści – przeźroczyści”, będącemu pochodną słów Ewangelii wg. św. Mateusza: “Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą”. Z tematem czystości wiązały się tym samym wątki konferencyjne oraz świadectwa, dawane przez osoby świeckie i konsekrowane.
Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że młodzież oddawała się jedynie modlitwie. Bardzo ważnym punktem spotkania była bowiem pełna radości pielgrzymka do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach oraz wspaniała, wielogodzinna “pijarimpreza”, podczas której gimnazjaliści z wielkim zapałem integrowali się zarówno z innymi uczniami polskich szkół pijarskich, jak i gośćmi z Węgier, Czech i Austrii. Barier językowych nie stwierdzono. W niedzielę tu i ówdzie rozbrzmiewały obietnice zachowania kontaktu i wiecznej przyjaźni, wygłaszane głównie w bliżej nieznanych polsko-węgierskich dialektach. 
Tańczono niemal bezustannie, w każdej, wolnej chwili (na przykład poczas oczekiwania na posiłki) i – co niezwykłe – nie opadano z sił.  A kiedy wracano do pogaduszek, niczym refren pojawiał się temat ogromnego podziwu, szacunku i wdzięczności dla organizatorów całej imprezy: Zespołu Szkół Pijarskich w Krakowie. 
Deklaracje odnośnie uczestnictwa w przyszłorocznym spotkaniu płynęły wartkim strumieniem. Mamy ogromną nadzieję, że tradycja owych wyjazdów zostanie zachowana i że grono wyjeżdżających będzie się stale powiększać. 
Tego właśnie szkole, uczniom, ojcom pijarom, a nawet sobie całym sercem życzy Anna Dolińska.


.